Źródło: WIADOMOŚCI WP
Donald Tusk zapowiedział przeanalizowanie sprawy premii dla członków zarządu Narodowego Centrum Sportu. - Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy premiować osoby, które nie wszystko zrobiły tak, jak się umawialiśmy - powiedział szef rządu.
Tymczasem, jak podaje Radio Zet, nawet 4 miliony złotych wyniosą premie dla 4 osób - dwóch wiceprezesów spółki Narodowe Centrum Sportu oraz prezesa i wiceprezesa spółki PL.2012. W poniedziałek do dymisji podał się Rafał Kapler, prezes Narodowego Centrum Sportu, spółki nadzorującej budowę Stadionu Narodowego i jednocześnie będącej operatorem głównej polskiej areny Euro 2012. Kapler ma otrzymać część premii, proporcjonalnie w stosunku do czasu, który przepracował. Jak powiedziała w poniedziałek minister sportu Joanna Mucha, pierwsza część premii to jest 342 tys. zł, druga - to 228 tys. zł.
Premier Donald Tusk pytany we wtorek wieczorem, czy opinia publiczna pozna kontrakty menedżerskie z NCS, powiedział: "jestem prawie pewien, że nie ma żadnych powodów, żeby to pozostawało tajne". - W ogóle jestem przeciwnikiem tajności wszędzie, gdzie to się da. Poprosiłem więc, żeby ustalono, czy istnieją jakiekolwiek istotne, nie wiem, zapisy prawa, coś, co nam zabrania ujawnienia i szczerze powiedziawszy, nie wierzę w to, żeby były takie przepisy, które by zabroniły - powiedział premier.
Zaznaczył, że "żyjemy w dobie powszechnego dostępu do informacji publicznej, a to są umowy, które dotyczą pieniędzy publicznych. - Nawet jeśli są tam jakieś zapisy, które każą urzędnikom trzymać to w dyskrecji, to one są w sprzeczności z innymi przepisami, które pozwalają obywatelom mieć dostęp do takich informacji - dodał.
- Tak, że zrobię wszystko, żeby jak najszybciej wszystkie umowy menadżerskie dotyczące tego budzącego emocje i zainteresowanie projektu jakim jest Stadion Narodowy, były jawne i dostępne - zaznaczył. Tusk dodał, że już wydał dyspozycję, aby sprawdzić, czy w ogóle istnieją okoliczności prawne, które zabraniałyby "udostępnienie opinii publicznej pełnej informacji o kontraktach".
Premier Donald Tusk pytany we wtorek wieczorem, czy opinia publiczna pozna kontrakty menedżerskie z NCS, powiedział: "jestem prawie pewien, że nie ma żadnych powodów, żeby to pozostawało tajne". - W ogóle jestem przeciwnikiem tajności wszędzie, gdzie to się da. Poprosiłem więc, żeby ustalono, czy istnieją jakiekolwiek istotne, nie wiem, zapisy prawa, coś, co nam zabrania ujawnienia i szczerze powiedziawszy, nie wierzę w to, żeby były takie przepisy, które by zabroniły - powiedział premier.
Zaznaczył, że "żyjemy w dobie powszechnego dostępu do informacji publicznej, a to są umowy, które dotyczą pieniędzy publicznych. - Nawet jeśli są tam jakieś zapisy, które każą urzędnikom trzymać to w dyskrecji, to one są w sprzeczności z innymi przepisami, które pozwalają obywatelom mieć dostęp do takich informacji - dodał.
- Tak, że zrobię wszystko, żeby jak najszybciej wszystkie umowy menadżerskie dotyczące tego budzącego emocje i zainteresowanie projektu jakim jest Stadion Narodowy, były jawne i dostępne - zaznaczył. Tusk dodał, że już wydał dyspozycję, aby sprawdzić, czy w ogóle istnieją okoliczności prawne, które zabraniałyby "udostępnienie opinii publicznej pełnej informacji o kontraktach".
To podobnie jak z ACTA - najpierw się podpisuje później analizuje. Tylko ciekawe jak się wycofa z czegoś co jest podpisane ?
OdpowiedzUsuńA po drugie - czy tak jest tylko w tym ministerstwie , tak jest wszędzie.
Tusk obudź się !