Poniżej zamieszczam wybrane fragmenty dotyczące zawieszonych emerytów.
Autor: Ewa Maria Radlińska
Od 2008 r. trwa kryzys – nic nowego.
Jest i Trybunał Konstytucyjny, któremu już od
lat zarzuca się orzekanie po myśli parlamentu
– też nic nowego. Ale niecałe dwa tygodnie
temu stała się rzecz bez precedensu: prezes TK
Andrzej Rzepliński publicznie powiedział, że
trybunał – powołany przecież do ochrony
konstytucji, a nie kontroli kondycji finansowej państwa
– powinien uwzględniać w swoim orzecznictwie
stan finansów państwa, bo gospodarka dołuje i
spadają dochody budżetu. W konsekwencji to na
sąd konstytucyjny przerzucany jest ciężar
oceny możliwości wprowadzenia rozwiązań
antykryzysowych.
Rzepliński przekonywał podczas
Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, że
równowaga budżetowa jest samodzielną
wartością konstytucyjną. Dodał
również, że w swoich wyrokach TK musi
uwzględniać obowiązki prorozwojowe
państwa, do których zaliczył m.in.
bezpieczeństwo energetyczne i budowę autostrad.
Przemówienie spodobało się prezydentowi
Bronisławowi Komorowskiemu, który wyraził
wdzięczność za to, że TK zważa na
ograniczenia finansowe państwa.
– W trybunale nie rozważamy, czy
orzec korzystnie dla Skarbu Państwa, badamy
konstytucyjność przepisu. Jeżeli jest
niekonstytucyjny, to nawet jeśli pociąga za
sobą wydatki budżetowe, nie powstrzymuje nas to
przed stwierdzeniem, że jest niezgodny z ustawą
zasadniczą. Wówczas odraczamy utratę mocy
obowiązującej przepisu, tak by Skarb Państwa
mógł się na to przygotować –
przekonywał DGP jeszcze przed zgromadzeniem Andrzej
Rzepliński.
– Z orzecznictwa trybunału jednak
wynika, że dba o budżet państwa. Jeżeli
sędziowie mają dylemat, z reguły orzekają
korzystnie dla państwa – wskazuje Marek Chmaj,
konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii
Społecznej...
...Oczywiście zdarzają się
wyroki niekorzystne dla państwa, jednak jest ich mniej.
Orzeczeniem pociągającym za sobą
wypłatę była sprawa rozpatrywana w TK w
listopadzie 2012 r. Wyrok sądu konstytucyjnego był
korzystny dla tysięcy emerytów, którzy w
latach 2009–2010 skorzystali z prawa do
świadczenia bez konieczności rezygnacji z pracy.
Dla finansów państwa oznacza to, że
zaoszczędzone miliony będą musiały
zostać zwrócone. Szacuje się, że
może chodzić o kwotę 640 mln zł.
Obciążeni
lojalnością
Adwokat Jerzy Naumann podkreśla,
że należy pamiętać o tym, że
trybunał to strażnik konstytucji, a nie
sędzia, który decyduje, ile racji przyznać
obywatelom, a ile państwu.
Poza tym trybunał zna skutki finansowe
uznania niekonstytucyjności przepisów, bo
jeśli wyrok uchylający oznacza
konieczność poniesienia przez państwo
dodatkowych wydatków, prezes TK zobowiązany jest do
zapytania premiera o to, jakie środki będą
konieczne do wykonania wyroku. Może więc
określić termin utraty mocy obowiązującej
przez wadliwy przepis po zapoznaniu się z opinią
rządu. W takiej sytuacji parlament ma czas, aby
poprawić przepisy. – Każdy sąd, nie
tylko trybunał, wydając wyrok, ma obowiązek
baczyć na skutki swego orzeczenia: zarówno
bezpośrednie, jak i dalsze – wskazuje Naumann.
– Ustawa zasadnicza wymaga, by
orzeczenia trybunału uwzględniały –
wśród innych wartości konstytucyjnych –
także zachowanie równowagi budżetowej, ale nie
kosztem ochrony praw człowieka – mówi
konstytucjonalista Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu
Warszawskiego.
Granica jest jednak cienka. Stanisław
Dąbrowski, pierwszy prezes Sądu Najwyższego,
przemawiając podczas Zgromadzenia Ogólnego
Sędziów TK, podkreślił, że
trybunał nie powinien nadużywać
argumentów finansowych do kontroli prawa.
Eksperci są podzieleni. Jedni
stwierdzają kategorycznie, że przepis jest zgodny
albo niezgodny z ustawą zasadniczą bez względu
na to, ile to będzie kosztować. I to jest
najważniejsze przy rozpoznawaniu spraw przez
trybunał. Inni zwracają uwagę, że aspekt
finansowy jest w końcu jednym ze skutków
orzeczeń i nie sposób od tego uciec. Problem jednak
w tym, w jakim zakresie ten aspekt powinien być albo nie
być przesądzający przy wyrokowaniu.
A na to
nie ma prostej odpowiedzi. – Albo konstytucja, albo
dobro budżetu. Kierując się tym drugim,
łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której
Sejm uchwala ustawę, która odbiera obywatelom
wszystkie oszczędności posiadane w bankach,
zaś trybunał orzeka, że sytuacja budżetu
jest ważniejsza niż konstytucyjna ochrona
własności – przestrzega poseł Piotr
Zgorzelski z PSL, który reprezentował grupę
posłów w jednej z ostatnich spraw przed TK.
Jak decyzja się waży i jakie
argumenty padają za określonym wyrokiem? Tego nie
wiadomo, gdyż jest to tajemnica sali narad. Dopóki
jednak monopol na wybór sędziów TK będzie
miał Sejm, dopóty kontrola konstytucyjności
norm będzie dokonywana z propaństwowym spojrzeniem.
Modelowo, z chwilą przywdziania trybunalskiej togi,
sędziowie są zobowiązani chronić
konstytucję, a nie interesy grup parlamentarnych.
Problem jednak w tym, że trudno całkowicie się
od tego odciąć. – W składzie
pojawiają się więc nosiciele
poglądów większości parlamentarnej
– przyznaje prawnik Genowefa Grabowska z Uniwersytetu
Śląskiego. Taka jest jednak cena wpisanej w
demokrację procedury dzielenia łupów przez
duże partie polityczne. – W efekcie mówi
się, że trybunał to przedłużenie
sposobu myślenia opcji politycznych. Sędziowie TK
– osoby wyróżniające się
wiedzą prawniczą – nie powinny jednak
zapominać, że od troski o budżet jest
rząd. Marzenie o TK wypranym z polityki jest
nieosiągalne – dodaje Grabowska.
Choć stworzenie organu w pełni
niezależnego od wpływów politycznych i
konkretnych interesów nie jest możliwe, to jednak
są pomysły na jego odpolitycznienie.
Właśnie ważą się losy zmian w
procedurze zgłaszania osób na kandydatów na
sędziów TK. Problem w tym, że dotyczą one
jedynie etapu początkowego, podczas gdy decydujący
jest etap końcowy. On zaś pozostaje bez zmian:
sędziego wybiera i wybierać będzie,
jeżeli nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym wejdzie w
życie, Sejm. – Aby się od tego
odciąć, należy zmienić konstytucję,
a do tego potrzeba większości w Sejmie i Senacie
– wskazuje Chmaj. I to większości trudnej do
zgromadzenia, tym bardziej że parlamentowi taka zmiana z
pewnością nie byłaby na rękę, a
nawet byłaby kłopotliwa.
Wyroki TK zależą i będą
zależeć zatem w dużej mierze od kultury
prawnej i moralnej konkretnego sędziego. – Zawsze
będzie tak, że na wokandę TK będą
wchodziły sprawy, które obciążą
sumienie sędziów. Tylko ono im podpowie, jaką
przyjąć optykę. Mamy prawo, my –
obywatele, oczekiwać, aby było to patrzenie
słuszne, sprawiedliwe i apolityczne –
podkreśla Jerzy Naumann. Dodaje, że sumienie
sędziów konstytucyjnych powinno być
najwyższej próby. Jeśli ten warunek jest
spełniony, to – zakładając
kompletność wiedzy i doświadczenia
życiowego sędziów TK – obywatele powinni
czuć się bezpieczni.
Jednak tak naprawdę należy
sięgnąć głębiej: trzeba tworzyć
dobre prawo, aby TK nie miał dylematów natury
politycznej. – Trybunał jest sądem
konstytucyjnym, nie instancją, która ma
rozwiązywać tragikomedię prawa serwowaną
przez ustawodawcę. Trybunał to nie garaż,
którego zadaniem jest naprawianie ułomnego prawa,
które schodzi z taśmy produkcyjnej Sejmu. To jest
poważna instytucja – podkreśla Naumann.
Dodaje, że wadliwe u swojego zarania
prawo uchwalane przez ustawodawcę zmusza Trybunał
Konstytucyjny do podejmowania decyzji natury politycznej.
– To nie jest dobra dla demokracji ścieżka
– przestrzega.